wtorek, 29 lipca 2014

"Zbuntowana" Rozdział 5

Próba

Obudziło ją pukanie do drzwi. Po pierwszej nocy z blond jędzą była wykończona jak po zaganianiu świń do zagrody. Podobne doświadczenie. Madelyn nie mogła ( bądź nie chciała) zasnąć więc zasypywała ją swoimi mądrościami typu "krowy śpią na łące, a nie w pokoju" połączonymi z wymownymi spojrzeniami. Nie odpowiedziała na pytanie Emily, co ona, skoro tak twierdzi, właściwie tu robi.
-Akwizytorów i kontroli nie wpuszczamy - ryknęła wtulając się w poduszkę.
-A mnie?- spytał Dante uchylając lekko drzwi.
-Ty też jest na czarnej liście- poinformowała go. Ze śliną w kąciku ust i potarganymi włosami musiała wyglądać jak groźny wojownik. Z epoki kamienia łupanego.
Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo,  patrząc w stronę  wiedźmy wypiętej do świata tyłkiem. Dosłownie, bo w tej pozycji odpłynęła w świat nocnych marzeń, śniąc o mordowaniu noworodków.
-No cóż, w takim razie nie będę mógł ci przekazać, że chętnie zobaczymy cię na śniadaniu.
-Wy może i chętnie. Skąd pewność że to odwzajemnione?
-Tak szczerze, to powątpiewamy w to. Mamy jednak próżną nadzieję że zechcesz zjeść z nami, śmiertelnikami.
-Hasło poprawne - zasłużył na jej uśmiech. Obiektywnie patrząc było to duże osiągnięcie.
Gdzieś w między czasie Madelyn, niestety, powróciła do żywych. Gdyby spojrzenie mogło zabić, uczyniłaby z Emily smażoną kiełbaskę.
-Ponieważ jestem kobietą, wiedz jedno Dante.
Podniósł pytająco brew.
-Nie mam się w co ubrać. I to dosłownie. Moje ubrania w nocy ukradły jakieś gnomy, a myślę, że naturyści nie przyjmą mnie z otwartymi ramionami po tym, jak ich zwyzywałam od zboczeńców i klech.
-Dlaczego klech...? Zresztą nieważne, nie gnomy cię obrobiły tylko pracownice pralni.
-Też mi różnica.
- Mam coś dla ciebie w zamian.- mówiąc to wyciągnął piękną, długą suknię i podał jej paczuszkę z bielizną.
-Ciekawe ile jedwabników musiało umrzeć żeby stworzyć to cudo.
-Szkoda ci ich?
-Coś ty. Po prostu ta myśl sprawia mi perwersyjną przyjemność.
Po tym wyznaniu zostawił je same, by mogły upodobnić się do ludzi. Madelyn wcisnęła się w różową suknie, pokazującą wszystkie jej (wątpliwe) wdzięki, a Emily w podarowane jej przez czerwony krzyż odzienie. Wyglądała świetnie, co oczywiście zepsuła myśl, jak w czymś takim przejdzie mafijski test wtajemniczenia.
 Gdy wyszła szukając sali pokierowała się zapachem smażonych  kawałków z tyłka świni bądź, jak kto woli bekonu. Najpiękniejsze pachnidło, jakie mógł wymyślić człowiek.
Śniadanie przebiegło w przyjaznej atmosferze, dzięki temu, że obie nowicjuszki zajęli jedzeniem, wykluczając im możliwość uprzejmej wymiany zdań. Mądre posunięcie. Jeszcze mądrzejsze było posadzenie Madelyn na drugim końcu sali. Chyba chcieli uniknąć bójek.
Po śniadaniu Dante zaprowadził obie na korytarz, gdzie czekali najwidoczniej inni skazani. Emily przyglądała się im, lecz nie dostrzegła nikogo, kto wyróżniałby się jakoś specjalnie. Ukryty smok- przyczajony tygrys, pomyślała. Głęboko jednak wierzyła, że i tak pokonała by każdego z tutaj obecnych. Kopem w fistaszki, ale jednak.
Za podejrzane należało uznać, że kto wchodził do pokoju grozy, nie wychodził  stamtąd. Albo rzeź niewiniątek, albo mieli drugie drzwi. Chyba jednak to pierwsze. Kolejka zmniejszała się w niepokojącym tempie. Czyli jednak okazało się, że populacja jest przeludniona i należy zredukować liczbę gęb do wykarmienia na zamku. Na kogoś musiało wypaść.
Dante, widząc panikę w jej oczach, zaczął ją uspokajać.
-Ej, gdyby mieli cię tam wpuścić do klatki z wściekłym borsukiem nie ubrałbym cię tak.
Wątpiła w to.
W końcu jednak nadeszła jej kolej.
- Jeśli tam zginę, proszę wywiesić moje ciało przed zamkiem, by straszyło dzieci po nocach. Chociaż jedno z moich marzeń się spełni- z tym stwierdzeniem wkroczyła w ten bardzo śmierdzący interes.
Gdy weszła do pokoju, okazało się, że był to ładny, przestronny gabinet, a za ustawionym tam stołem siedzi trójka strażników.
-Witaj. Jesteśmy tutaj po to, aby wyjaśnić ci zasady rządzące naszym stowarzyszeniem i opowiedzieć, do jakich celów używamy magii.
I znowu robi się dziwnie.
Uroczyli ją piękną naiwną historią, której w sumie nie słuchała, więc trudno powiedzieć o czym była.
Wyłapała pojedyncze słowa jak służba, naród, odpowiedzialność, cztery żywioły i tym podobne. Może gdyby zrobili to w formie jakiejś prezentacji, czy coś...
I wtedy kazali jej wejść w kolejne drzwi życząc powodzenia.
Test się zaczął.

6 komentarzy:

  1. Świetnie. Ciekawa historia, choć niewiele tak naprawdę wiadomo. Z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie do końca ogarniam dialog przy sukienkach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe opowiadanie, z chęcią będę czekać na następne części :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego ;)
    Zapraszam do mnie ;) http://perfect-life-through-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wciągające. Czekam na następny rozdział. Ciekawa jestem czy Emily jest równie dobra w magii jak i w walce na miecze.

    http://igrzyskasmierci-innahistoria.blogspot.com/
    Zapraszam do mnie na III rozdział. ;)

    ~. Thalia .~

    OdpowiedzUsuń
  5. 39 year old Senior Editor Aarika Baines, hailing from Swift Current enjoys watching movies like "Sea Hawk, The" and Magic. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a Mercedes-Benz SSK Roadster. odwiedz nasza strone internetowa

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy