sobota, 2 sierpnia 2014

"Zbuntowana" Rozdział 6

Niespodzianka

No, to się wykażę!- nie pomyślał pewnie nikt na teście. Emily nie dowierzała swojemu szczęściu. Zestresowali ją, a tu proszę. W pomieszczeniu nie było nic oprócz stołu, krzesła i kilku przedmiotów na blacie. Nóż, kawałek chleba, świeca i szklanka wody.
Zwoje jej się przegrzewały. Najwidoczniej miała zrobić KANAPKĘ. Albo tosta.
Czy to miał być test na ynteligencję? Czy rzeczywiście chcieli mieć zrobione drugie śniadanie, przy okazją odseparowując kandydatów na poziomie ziemniaka?
Najwidoczniej. Rozważała też rozwalenie ściany za pomocą krzesła, myśląc że znalazła się w nowej części szklanej pułapki. Dla chcącego nic trudnego.
Nagle usłyszała tykanie. Czyżby terroryści?
Podeszła do stołu, uważnie patrząc by stąpać tylko po różowych kamieniach. Tak, na wszelki wypadek.
Na stole dostrzegła karteczkę z sex -propozycją.
Zabierz to, co jest ci najbliższe. Potem wyrusz dalej.
W odruchu chciała się rzucić na nóż. Bez chleba jednak nie zrobi tosta, i co wtedy? A bez wody, nie będzie czym popić. Kobieca strona natury dawała o sobie znak.
A świeca... rozświetli ciemności. Ciemności jednak skryją to, jak wyglądała po nieprzespanej nocy.
Emily nie była głupia, chociaż często się popisywała, nawet sama przed sobą. Potrzebne jej było wewnętrzne pocieszenie, świadomość, że mimo wszystko pozostanie sobą.
I tak postanowiła. Nie weźmie nic, wszystko co jest jej najbliższe ma ze sobą. Nagle jednak dotarła do niej druga część wiadomości.
Potem wyrusz dalej.
Że gdzie niby?
Jedyna droga prowadziła przez drzwi, którymi się tutaj dostała. Odezwał się jednak jej wewnętrzny Sherlock.
Jeśli wyeliminujemy możliwe, niemożliwe jest odpowiedzią. Ok, czyli wraca do strażników.
Otworzyła drzwi. Nie znalazła się jednak w przestronnym gabinecie. Schody prowadziły w dół. Bez żadnego światła. Podjęła jednak decyzję, nie wróciła po świecę. Nie było w jej stylu zmieniać przekonania.
Ruszyła więc. Nie bała się, wiedząc, że ciemności ją ochronią. Nagle zimne światło oświetliło melinę.
No dobrze, melinę z piękną posadzką, i ozdobionymi szkłem ścianami.
A pośrodku stał kryształ. Wielki piękny, stanowiący źródło światła. Może tylko troszkę kiczowaty.
Kryształ fascynował ją. Nie wszystko jednak miodzio co się świeci.
Nie podeszła, nie dotknęła. Znikąd pojawił się na ziemi kolejny anons do agencji interesów podejrzanych.
Dotknij kryształu, a dowiesz się kim jesteś.
-Ejej. Nie potrzebuję do tego jakiegoś brylancika, jasne?!- krzyknęła w niewiadomym kierunku, uwalniając oburzenie-Doskonale wiem, kim jestem!
To prawda. Była doskonałym wojownikiem i uczuciową, choć nieco ordynarną, dziewczyną. Nikt nie musiał jej tego mówić. A już nie jakiś gadająca skała. Mogła być naćpana, ale wszystko miało swoje granice.
I z tym nastawieniem wróciła na górę. Nie zdziwiła się, że znowu czekał ja Wonderland w postaci pomieszczenia strażników. Siedzieli z zaniepokojonymi minami zawzięcie dyskutując z Dante.
-I co, zdałam?- wyszczerzyła się.
Dante odwrócił się w pewnym błyskiem w oku. Nie wiedziała, co to mogło oznaczać.
-Mily... podważyłaś cały sens tego testu.
-Czyli nie mam mocy? -odparła, lekko zawiedziona.
-Masz, to akurat wiemy. Tylko... nie umiemy jej sklasyfikować. Możemy tylko zmierzyć, jak jest duża.-mówiąc to podszedł do niej z jakimś jajkiem w ręce.
-Jeśli chcecie mnie obrzucić jajami to chyba cały koncept traci na wartości jeśli nikt tego nie zauważy, prawda?
-Proszę, weź to do rąk.
-Wyczuwam w powietrzu spisek.
Patrząc na strażników widziała, że są zaszokowani jej postawą i zachowaniem. Cóż, nie oni pierwsi i nie ostatni.
Choć raz zrobiła coś jednak tak jak kazali i sparzyła się na tym. Dosłownie.
Jajo wyglądało na szklane i było całkowicie przezroczyste. Gdy wzięła je do rąk zaczęło się mienić na różne kolory. Strażnicy obserwowali to z niedowierzaniem w oczach.
-Ładna błyskotka- przyznała.
Dante dotknął jej dłoni. Jajo zaczęło się strasznie szybko nagrzewać, robiąc się czerwone i parząc ją dotkliwie  w dłonie.
-Co to do jasnego knura było?!-krzyknęła.
Dante zacisnął usta, a pozostali nadal siedzieli w osłupieniu.
-Kolor oznacza specjalizację, a ciepło moc. Nikogo jeszcze nigdy ovum nie oparzyło, a ni nie pokazało...tęczy.
-Ovum?
-Z łaciny jajo.
Ha! Wiedziałam!
Dante spojrzał na jej dłonie i dostrzegł pęcherze.
-Muszę się nią zająć- powiedział do pozostałych.
-Ależ Strażniku! Odkryliśmy coś bardzo niebezpiecznego! Trzeba to trzymać pod kontrolą.
Chłopak zrobił się czerwony.
-To?! Ona jest dziewczyną i właśnie się poparzyła. Nie jest waszym królikiem doświadczalnym. Biorąc pod uwagę regulamin mam takie samo o tym zadecydować jak wy.
Złapał ją delikatnie za ramię i wyprowadził z gabinetu.
Na zewnątrz stali uchachani adepci z plakietkami pokazującymi ich zdolności. Emily zrobiło się trochę przykro. Nie miło było odstawać od grupy. A najgorzej, gdy dostrzegła Madelyn, okazującą się być specem od powietrza. Wykorzystała to do powiewania włosami. Nie pomyślała pewnie o tym, że smród też przy okazji się roztacza.
-Gdzie mnie kradniesz?-spytała przygaszona.
-Idziemy do mojego pokoju. Trzeba opatrzyć ci ręce.
-U, zapowiada się nieźle.- walnęła sarkazmem.
Weszli. Dostrzegła, że jego pokój był podobnej wielkości do jej. Tylko nie dzielił do z Madelyn. Na szczęście. Nie było jednak żadnych odznak, malowideł, kwiatów. Nie można było rozpoznać, do kogo to pomieszczenie należy, ani czy nawet jest zamieszkane. Jakby nic go tutaj nie trzymało.
Zajął się jej dłońmi bardzo delikatnie. Nawet nie poczuła, a już miała na nich bandaże.
-Masz predyspozycję na pielęgniarkę.
Uśmiechnął się na ten swój sposób.
-Minąłem się z powołaniem?-odrzekł cicho.
Dopiero wtedy zauważyła, jak blisko stali. Odsunęła się pośpiesznie, jednak bez niezręczności która cechowała większość dzierlatek. Jeszcze czego.
Dostrzegł jej przygaszony nastrój, którego nie zamaskowała swym zwykłym sarkazmem.
-Nawet nie myśl, że jesteś gorsza. To, co odkryliśmy, czyni cię wyjątkową i pokazuję, że masz wielką moc. Nieukierunkowaną, albo... wszechstronną. Możliwe, że zapanujesz nad wszystkimi żywiołami tak, jak żaden z nas nigdy nie będzie w stanie. - te słowa ukoiły trochę niepokój ukryty w niej.
-Ale przecież patrzyli na mnie jak na dziwadło.
-Bo nie dostrzegli tego błysku co ja-wyznał patrząc jej w oczy.
Zrobiło się dla niej zbyt romantycznie.
Wymknęła się po angielsku.
Jedyne, czego potrzebowała na tą chwilę to ostry nóż i drugie śniadanie. To zawsze rozwiązywało problemy. Skierowała się w stronę kuchni. Może wyżebrze coś na ładne oczy.
Wszystko, byle nie jajka.

6 komentarzy:

  1. Zauważyłam kilka błędów, ale nie jest źle. Rozbawiło mnie pytanie: Gdzie mnie kradniesz? Historia jest ciekawa, choć ciągle mam wrażenie, że nic nie wiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale śmieszna opowieść bardzo wciągająca choć czuje nadal niedosyt...Myślę że dalej się rozwinie :0
    http://lukseer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisane świetnym językiem, takim lekkim... Chciałabym móc umieszczać w moich opowiadaniach takie żarciki jak ty, aczkolwiek jestem zbyt poważna i biorę wszystko na dosłownie XD Ogółem podoba mi się. Nie przekonuje mnie jedynie wygląd bloga. Zmieniłabym go troszeczkę ;)

    PS Prosiłaś o informowaniu cię o nowych rozdziałach: http://messedupworldxoxo.blogspot.com/2014/08/rozdzia-2.html#comment-form
    ZAPRASZAM ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, czekam na następne rozdziały :) Zmieniłabym wygląd bloga, tylko to :)
    No i zapraszam do mnie http://hogwart-oczami-kate.blogspot.com/ Jest już kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć ostatnio zostawiłam fajny kom na moim blogu bardzo go lubiłam ale weszłam w link na twoim blogu i go mi usunęło :'( sama jestem na siebie zła byłabym bardzooo wdzięczna jezelibys go napisała jeszcze raz z gory dzieki :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wchodzę tutaj po długiej przerwie i historia coraz bardziej mnie wkręca. Postać Emily z każdym rozdziałem jest coraz bardziej barwniejsza, a Dante wygląda trochę na takiego cichociemnego cwaniaka.. ;D. Tylko błagam Cię, niech kiedyś zdejmie z siebie tą swoją przykrywkę owianą aurą tajemniczości i pokaże jakieś arcymagiczne sztuczki wystrzelając ze swojej czarnej peleryny jakieś błyskawice i tworząc jedną wielką apokaliptyczną burzę w królestwie. Liczę na to ;d. No, a tak nawiasem mówiąc, dżentelmen w starym stylu, lubię takich xd.

    Zapraszam do mnie na 5 rozdział który wczoraj się ukazał. ( w końcu...)
    http://igrzyskasmierci-innahistoria.blogspot.com/
    ~ Thalia ~

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy