niedziela, 27 lipca 2014

"Zbuntowana" Rozdział 4

Niedowierzanie

Ta odpowiedz aż błagała w męczarniach o ripostę w stylu Emily Hartway. Mafios Dante jednak podniósł rękę w geście "obserwuj". Ucichła. Nie, żeby posłuchała. Zaczęła się przyglądać jego obgryzionym skórkom od paznokci.
-Przydałby ci się manicure...co to było?!
Gdy strażniczka dowodząca treningiem dała znak, adepci wyrzucili swoje podróbki noży rzeźnickich w stronę tarczy stanowiącej cel.. Emily zawsze podobało się rzucanie nożami, ogólnie ostrymi przedmiotami, ale nie to wywołało jej padaczkową reakcje. Podczas swojego lotu broń rozświetliła się na różne kolory. Dało to efekt fajczącej się kiełbaski.
-Muszę się powtarzać?- odrzekł z udawaną urazą w głosie i uśmiechem igrającym na kształtnych ustach. Jej reakcja bawiła go.
-Polaliście to denaturatem i udajecie nie wiadomo jakich magików.- stwierdziła obrażona.
-Tak? A jak wyjaśnisz to?- wskazał jej grupkę która ćwiczyła poza polem rażenia.
 Dziewczyna unosiła się nad ziemią.
-Nie na wszystko odpowiedzią jest alkohol.
-Zdziwiłbyś się.
Ogólnie, odkąd rozpoczął się trening wszędzie albo coś latało, albo się paliło i wszędzie był hałas jak na rynku w dzień podniesienia podatków. Dziewczyna nadal była w szoku jak taka wielka, przestronna sala zmieściła się w ich zamku. I dlaczego nikt o tym nie wiedział. Tyle ludzi... Emily nie widziała wcześniej żadnego z nich. Adepci i jak podejrzewała ich instruktorzy byli ubrani tak samo. Czarny, nieograniczający ruchów kombinezon i wiecznie modne peleryny z obszernymi kapturami. Myśląc o Dante stwierdziła, ze kaptur nie powinien skrywać jego oblicza. Może inni strażnicy nie mieli tyle szczęścia w loterii puli genów. Nosili też przy sobie pasy zapięte na biodrach- z różnymi sakiewkami i pochwami na cudowną latającą broń palną.
Czy może być jeszcze dziwniej?
Czym oni mnie otumanili?
Gdzie można to kupić?
-Macie wystarczająco dużo ludzi w swojej sekcie. Po co wam jeszcze ja?
-Ponieważ widzimy w tobie potencjał- i znowu Janie pojawiła się z nicości.
-Mhm. Tylko ja nie umiem waszych hokus-pokus.
Był to jeden z niewielu przypadków, gdy wiedziała co mówi. Nawet to musieli jej zabrać.
-Możesz mieć w sobie większą moc niż my tu wszyscy razem wzięci. Albo nie mieć żadnej - uroczo.
-A jak to sprawdzicie?
-Ty musisz sprawdzić w teście. Oczywiście, o ile zgodzisz się do nas dołączyć.
-A mam jakąś inną perspektywę?-odpowiedziała zrezygnowana.
-Nie, raczej nie - powiedziane z bananem na twarzy.
-Od początku wiedziałam że z was jakiś gang bananowych chłopców. Jak coś nie tak, to nogi w beton i do rzeki - marudziła.
Dante i Janie unieśli brwi tak jednomyślnie, że chyba to ćwiczyli.
- To znaczyło, że się zgadzam, tak dla jasności.
Zaprowadzili ją znowu do Głównodowodzącej w celu podpisania kontraktu z diabłem. Nie używała własnej krwi, ale było blisko. W formularzu zawierały się informację o niej, i wszystkie rzeczy na które się zgodziła, między innymi podleganie regulaminowi stowarzyszenia zwanego Strażnikami oraz zgoda na naukę przez okres lat trzech. Po tym czasie zostanie pełnoprawną Strażniczką, będzie kopać tyłki łotrom  zdrajcom i pijakom, oraz jeśli kupi już teraz dostanie własny przydział do nory, której będzie pilnować. Nie można przegapić takiej okazji!
-Więc to oznacza, że jutro przejdziesz test sprawdzający twoje zdolności- męczyła ją Janie. -Teraz Dante zaprowadzi cię do twojego nowego pokoju.
Wow. W tym burdelu dostanie swój pokój.
-Mam nadzieje, że polubicie się ze swoją współlokatorką.
Mogło być tak pięknie.
Dante zaprowadził ją do części pseudo-mieszkalnej. Było nawet znośnie. Dopóki nie poznała jej.
Przepiękna blondynka z niebieskimi oczami i nieskazitelnym uśmiechu. Wszystko w pakiecie na dziewczęcej słodkiej twarzyczce.
Emily boleśnie zdawała sobie sprawę z kontrastu między jej męskim ubiorem, hm... troszeczkę podniszczonym przez treningi i wyglądającym na biedny nawet pomimo szorowania, a wymyślną suknią w kwiaty z delikatnej dzianiny. Na domiar złego uśmiechnęła się słodziutko do Dantego i wyraziła swoje głęboko filozoficzne przeświadczenie na głos.
-Ja chyba nie będę mieszkać z...tym chłopakiem.-Przypomniała sobie że nadal ma na sobie hełm skrywający jej włosy i kurz po pracy na policzku. Zarumieniła się. Trochę dlatego że została upokorzona, ale bardziej z ciśnienia które zaraz znalazłoby ujście w postaci pięści na tym damulkowatym nosku.
-To nie jest chłopak, tylko twoja nowa współlokatorka, Madelyn - odezwał się strażnik tak chłodno, że aż ją zmroziło.
-Ależ proszę, nie  gniewaj się. Czasami pozory mylą...- mówiąc to przysunęła się do niego i położyła rękę na jego torsie. Prędko się odsunął. Jego mina wyrażała..zmieszanie? Nie, bardziej wstręt. No cóż, tyle dobrego.
-Muszę już iść- odezwał się oschle. Zanim jednak wyszedł posłał jej minę typu "Postaraj się jej nie zabić. Choćby dziś" połączoną z tym jego uśmiechem.
 -Nie wierzę, że już przespałaś się z naszym instruktorem - powiedziała jadowicie.
- Że co proszę?!
-Widzę jak na ciebie patrzy, pff. Nie pojmuję, że pod tą koszulą kryje się jakiś biust. Jeśli tobie się udało to ja mam go za pewniaka.
Mówiłam kiedyś, że nie lubię blondynek?

2 komentarze:

  1. No faktycznie trafiony tytuł. Niedowierzam, że nawet w czasach dzielnych rycerzy po świecie chodziły takie suki jak nowa współlokatorka naszej Emily.
    W końcówce znowu zamieszałaś narracją. Niestety.
    Poza tym uwag brak. Gdyby nie to małe zamieszanie z narracją powiedziałabym, że rozdział na sześć. Ale, że zamieszanie było to jest na pięć z minusem. A oceniam tak wysoko ponieważ pojawiło się to na co czekałam. Rozdział pełny ciętych ripost i kąśliwych uwag. Właśnie na to liczyłam z twojej strony po przeczytaniu pierwszego postu i w końcu pokazałaś to pełną gębą. Za to ci dziękuję.
    Do kolejnego.
    Natived

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Lekko się czytało i momentami jak zawsze można było się pośmiać. Bardzo dobrze dobrani bohaterowie. Twarda, pewna siebie i nieco sarkastyczna Emily już od początku zdobyła moją sympatię. No i oczywiście głupawa blondynka, wraz z którą opowiadanie nabiera jeszcze większego smaczku. Idealnie dobrana para, haha. ;) Podoba mi się też Dante, wydaje się tajemniczy, ale dzięki temu zaciekawia coraz bardziej.
    Czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy