poniedziałek, 25 sierpnia 2014

"Zbuntowana" Rozdział 9

Zacięcie

-Uff, to było ciężkie jak mój tyłek- sapnęła Mily po skończonych zajęciach, gdy szła z nauczycielem do pokoju wspólnego (Ciasnej, klaustrofobicznej klitki, gdzie wszyscy oddychali tym samym śmierdzącym, przeżutym i wyplutym powietrzem. Ale mieli tam chociaż fajne pufy i kominek /by jarać zioło/). Wymogła na nim siłą możliwość rozmowy.
-A więc...-zaczęła dziwnie speszona, gdy już usiedli wygodnie:
-O co ci chodzi?
Dante był sztywny i skrępowany, jakby go podmienili.
Kim ty jesteś cholero i co zrobiłeś z Dantym?!
-Co masz na myśli adeptko?
-Adeptko?! Od kiedy tak do mnie mówisz i zachowujesz się jak... Jeśli nic do mnie nie czujesz, dlaczego mnie pocałowałeś?-odparła już ciszej.
Jego opanowanie w końcu pękło. Na krótką chwile odzyskała swojego dawnego Dantego. Nadal nie wiedziała, jak ma o nim myśleć. Bo był raczej kimś więcej niż kolega. A może i nie?
-Mily... nie mów o tym, jakbym tego żałował. Po prostu... to nigdy nie powinno się zdażyć. Na boga, jesteś niepełnoletnia a ja jestem twoim nauczycielem. Proszę, zapomnij o tym.
Dostrzegł  chyba mokrych zdrajców czających się w kącikach jej oczu. Chciał już dotknąć jej ręki i otrzeć łzy, ale najwidoczniej podjął jakąś wewnętrzną decyzję i cofnął dłoń.
-Jestem od ciebie sporo starszy...
-Ile?!-spytała oburzona. Wyglądał na cztery, góra pięć lat starszego. Smarkacz.
- Dziesięć lat- odparł z wahaniem w głosie.
- Masz dwadzieścia sześć lat? Wyglądasz młodziej. Ej, cicici- przerwała mu, bo chciał już pewnie powiedzieć, że miał rację- Myślisz, że mnie to obchodzi? Lubię cię...- to zabrzmiało tak żałośnie, zupełnie nie w jej stylu. Najwidoczniej ją też podmienili. Dante w sumie wiedział, że nie tylko on poczuł sympatię. Podobał się jej. Może tak właśnie wyglądało zakochanie? Nie była pewna.
Dostrzegła ból w jego oczach. Wiedziała, że nie chciał jej ranić. I że jej ego roztrzaska się jak jajka na omlet.
-Nigdy nie powinno się nic takiego wydarzyć. I nie wydarzy się więcej.
-Nie myśl sobie, że mi zależało- stwierdziła, że to jej ruch na olimpiadzie w łamaniu serc. Chyba ustrzeliła w dziesiątkę. I dobrze. Nie wolno sobie tak z nią pogrywać.
Zarzucając włosami niczym Pamela Anderson oddaliła się w bliżej nieokreślonym kierunku. Chciała pobyć sama i poużalać się nad sobą. Wybrała się wiec gdzieś, gdzie nikt nigdy by jej nie szukał.
Do biblioteki.
Było to piękne pomieszczenie i nawet jej obecność nie sprofanowała tej zadumy. Usiadła sobie po cichu nikomu nie wadząc. Normalnie byłby to objaw choroby, ale teraz po prostu chciała się nasycić tym, jaka jest zraniona. To był taki fetysz.
I jak na złość, ktoś oczywiście musiał zakłócić ten fenomen.
-Widziałem cię dzisiaj na dziedzińcu. Byłaś niesamowita.
-Tak, wiem- zwykle taka odpowiedz wystarczała, ale ta sztuka była najwidoczniej wyjątkowo uparta.
-Wiem, mam na czole tabliczkę "Koncert życzeń". Więc?
-Mogę usiąść?
-Czary-mary, pewnie potrzebna będzie dokumentacja...-chłopak jednak nie czekał. Zero poszanowania dla biurokracji. Usiadł na przeciwko z lekkim uśmiechem na ustach.
Był ubrany w strój strażnika. Miał czarne włosy do ramion, szpakowaty nos i jasne, niebieskozielone patrzydła. Był blady, troszkę wyższy od niej i niezbyt umięśniony. Dziewczyna była przerażona własną reakcją, ale poczuła do niego...przyciąganie. Lubiła Dantego, inaczej nie dałaby się mu pocałować. I wcale jej nie przeszkadzało, że był starszy. Ale nigdy nie czuła do niego takiego...
 /Uwaga, uwaga panie i panowie. Emily nie zachowywałaby się tak, gdyby jej czymś nie odurzył. Ja też nie wiem czym O.o/
Nie oznaczało to, że jest dwulicową zdzirą. A bynajmniej miała nadzieję, że nie.
-Myślałam, ze moje zajebiście-zajebiste metafory cię odstraszą.
-Intrygujesz mnie.
-Czy to oznacza, że zamkniesz mnie w klatce i będziesz kroić?
-Zapiszę sobie to.
-Świr.
-Wiem. Jakich mało.
Przeszła między nimi iskierka porozumienia. Obydwoje zrozumieli, że właśnie znaleźli wspólny język.
Zwykle ostentacyjna postawa Mily odstraszała natrętów.
Zrozumiała, że jeden poyeb zawsze znajdzie drugiego. Po zapachu.

2 komentarze:

  1. Na sam początek chcę powiedzieć, że masz błąd w pisowni "ciężkie jak mj tyłek". Nie mogę się zbytnio wypowiedzieć na temat opowiadania bo nie czytałam całego i w sumie nic o nim nie wiem, za co przepraszam. Troszkę drażni mnie muzyka, kiedy czytałam ona mi przeszkadzała. I jeszcze jedno do czego się mogę przyczepić, to że w wyglądzie mi się po prostu wszytko zlewa, jest bardzo ładnie ale gdy się czyta to to przynajmniej no mi się zlewa, i to też mi przeszkadza.
    No nic, życzę powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga, w dalszych rozdziałach. :)
    Pozdrawiam.
    http://ingenuity-charm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężko mi się wypowiedzieć o opowiadaniu, bo nie czytam go od początku, ale wiem jedno- dialogi pomiędzy Mily a Dantym są naprawdę świetne :) I nie wiem, czy to zasługa prawdziwości (nie ma w nich w nich ani grama sztuczności [ ale się zrymowało :D] ) czy tego, że te dwie postacie rzeczywiście mają wspólny język.
    zlosnica-shrew.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy