poniedziałek, 19 stycznia 2015

"Zbuntowana" Rozdział 16

Przyjaciele siedzieli blisko kominka, każdy z kuflem ciepłego piwa w ręce.
Takich rzeczy nie da się słuchać na trzeźwo.
-Ja... - zająknęła się Julay - chyba nie do końca rozumiem.
Emily spojrzała na Lukiego i Dantego. Oboje wyglądali na równie zdezorientowanych.
-Po prostu to brzmi tak  niewiarygodnie, że ciężko w to uwierzyć. Że niby w naszych żyłach płynie...
-...elficka krew? Owszem. - potwierdził jej domniemania Erestor, bo tak właśnie nazywał się ich gospodarz.
Siedzieli w ciężkiej ciszy. Nikt się nie odzywał, bo nie wiedzieli, jak mieliby skomentować te nowiny.
-Aleproszęwas, pomyślcie jak inaczej tłumaczyliście sobie posiadanie władzy nad żywiołami? Nie jest to cecha ludzka. Każdy z was ma w sobie trochę elfickiej krwi. Do jednej jednak osoby mam wątpliwości.
Jego wzrok spoczął na Emily. Zarumieniła się.
-AHA. Czyli wszyscy super, ekstra, znaleźli swoją rodzinkę, ciotki po kądzieli, a ze mnie taki wypierdek genetyczny, tak?
-Nie zupełnie o to mi chodziło. - uśmiechnał się, a reszta parsknęła. - Zauważyłem, że jako jedyna nie władasz tylko jednym żywiołem. TO jest cecha elfów. Czystej krwi. Ale ja nie jestem ekspertem. Gdy dotrzemy do Avalonu Pani  z Jeziora to osądzi.
-Co osądzi?! Czy jestem elfem? Pogieło cię?
Dante westchnął. Tak bardzo w jej stylu.
...
-Julay.
-Co?
-Mam skośne uszyyyy? - spytała Emily, gdy wieczorem leżały już w udostępnionej imsypialni.
-Nie.
-Ale mogę być elfeeeemmm.
-Nadal nie. - westchnęła - zresztą Erestor jest elfem i nie ma skośnych uszu.
Przyjaciółka skrzywiła się zawiedzona.
To dopiero byłby stajl.
Nagle usłyszały pukanie do drzwi.
-Proszę!
-Dziękuję! - odpowiedział jej Luki jednocześnie przymykając  za sobą drzwi.
- HA HA HA.
-No nic. Nie wiem jak wam, ale mnie się to wydaje mocno pogrzane i podejrzane. - stwierdził składając dłonie w wieżyczkę i siadając po turecku koło łóżka Julay, naprzeciw Emily.
Ta ostatnia właśnie liczyła plamy na suficie.
Dziewięćdziesiąt osiem, dziewięćdziesiąt dziewięć...
Luki złapał ją za stopę i potrząsnął. Spojrzał na nią pytająco, jednocześnie unosząc brew.
- Może to członkowie Yakuzy? Japończycy zawsze byli dziwni, jedli surowe rzeczy itd. No co? Moim zdaniem to prawdopodobne.
-Nie zawsze w grę wchodzi mafia! - zaprotestowała Julay.
-Ty masz swój własny światopogląd - odfuknęła.
Wszyscy w końcu pogrążyli się w swoich własnych myślach. A co, jeśli to była prawda? Jeśli na prawdę byli w jakiejś części elfami? Wiele by to wyjaśniało. W Akademii uczyli ich co prawda, jak korzystać z mocy, ale nikt im nie wyjaśnił, skąd się one wzięły - dlaczego mają je oni, a inni nie. Emily tłumaczyło by to, co się stało z jej rodzicami. Oraz to, kim byli naprawdę....
 Emily usłyszała chrapanie Julay. Luki się nie odzywał, więc zakładała, że śpi. Cicho postawiła stopy na podłodze i skierowała się w stronę wyjścia.
Ruszyła cicho korytarzem. Puste, kamienne ściany osaczały ją, a od gołych stóp szybko uciekało ciepło. Zaczęła się trząść z zimna. Wchodziła stopniami w górę, kierowała swe stopy na wieże. Nie wiedziała, co kazało jej tam iść. Chyba po prostu pragnęła zobaczyć niebo. I gwiazdy.
-Umiesz nazywać konstelacje? - usłyszała głos za swoimi plecami. O mało się nie przewróciła.
To był Luki. Zakradał się tak cicho, że nie zauważyła go.
-Z każdym dniem przerażasz mnie coraz bardziej, wiesz? -powiedziała dziewczyna - Nie wiedziałam, że umiesz tak bezgłośnie chodzić.
-Po prostu byłaś tak zamyślona, że zapomiałaśo bożym świecie.
Uśmiechnął się uroczo. Emily coś chwyciło za serce. Kochała ten uśmiech. Nikt nie miał podobnego.
Z Lukim nigdy nie czuła się jak z Dante. W pozytywnym sensie. Przy straszym mężczyżnie zawsze była spięta, zastanawiała się, czy sie nie wygłupi. Imponował jej, ale nigdy tak naprawdę go nie poznała. Pozostał dla niej tajemnicą.
Z Lukim było inaczej. Rozumiał ją, a ona rozumiała jego. Nie czuła przy nim tego nerwowego podniecenia, ale coś ważniejszego... czuła się przy nim szczęśliwa. Czy właśnie na tym polega miłość? Coś jej podpowiadało, że tak.
Pierwszy raz nie umiała odczytać jego myśli. Zaczął jej tłumaczyć różne konstelacje, a ona słucha go z uwagą.
-To jest moja ulubiona gwiazda. - pokazał palcem na wielką i jasną gwiazdę - Syriusz.
-Dlaczego ta?
-Przypomina mi, że zawsze jestem pod tym samym niebem.
Spojrzeli sobie w oczy, z tym samym porozumieniem dusz co zwykle.
Jego usta były takie nieśmiałe.
Kochała te usta. Jedyne na świecie. I żadne inne już nie miały znaczenia.

6 komentarzy:

  1. "AHA. Czyli wszyscy super, ekstra, znaleźli swoją rodzinkę, ciotki po kądzieli, a ze mnie taki wypierdek genetyczny, tak? " Rozwaliłaś mnie tym tekstem :D Lubię fantastykę i twój styl pisania.Chyba mamy podobny ;) Żałuję że nie czytam serii od początku .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią przeczytałabym coś twojego, żeby się przekonać jaki ty masz ten styl pisania. A co do mnie prawda jest jednak mniej romantyczna:
      stylu nie mam ani w ubieraniu się, ani w pisaniu :P

      Usuń
  2. Twój styl jest charakterystyczny. To porcja humoru przedstawiona w inny sposób, który odróżnia Cię od innych autorów. Nie potrafię sprecyzować co mam na myśli. Po prostu jest to "coś" i już.
    Luki wydaje mi się być romantykiem. Nie znam pozostałych rozdziałów i nie za bardzo wiem, co gdzie i jak, ale mimo to wydaje mi się być typem chłopaka, którego chciała by mieć na drodze każda dziewczyna.
    Pozdrawiam, http://w-popiolach-igrzysk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omg, omg mam "to coś"! Uczcie się ode mnie, hahah ;)
      Humor? E tam, bardziej błazenada, takie pitolenie o szopenie, jupe na dupe i potem się okazuje, że to tak naprawdę śmieszne tylko dla mnie. Smuteczek ;(
      Ale w każdym razie dziękuję za komentarz, aż mi się miło na serduszku zrobiło.

      Usuń
  3. "wypierdek genetyczny" XD dobre słowo haha
    Szkoda, że rozdział taki krótki :( I yakuza? XD Czemu yakuza?
    Tak w ogóle to oni na końcu się nie pocałowali (bo nic takiego nie napisałaś) a ja i tak od razu wyobraziłam sobie, że był ten całus. No moje niepohamowane myśli... xD Chyba, że jednak się pocałowali??!! Ja bym chciała by był pocałunek. ^^ Czemu się nie pocałowali?
    Eh...nadużywam słowa XD
    "Takich rzeczy nie da się słuchać na trzeźwo." wypiją a potem nie będą pamiętać niczego haha XD
    Życzę weny i pozdrawiam! ^.^

    http://dragon-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pocałowali się ;) Tylko wiesz, gdybym to napisała dosłownie, to straciłoby to na.. ja nie wiem, tajemniczości?

      Usuń

Obserwatorzy