czwartek, 1 stycznia 2015

"Zbuntowana" Rozdział 14

Pomysł

Światło poranka przywróciło ich do żywych. Co prawda nie wszystkich, ale Julay bardzo skutecznie i efektownie obudziła Emily dźgając ją sztyletem w stopę.
-Ał! Nie zjadaj moich stóp!-zaprotestowała przerażona.
-O czym ty mówisz do cholery jasnej?!
-E...Nieważne. Nie decyduj się pochopnie na rozstrzyganie tego, co się kryje pod tą blond czupryną. Wielu już się pogubiło po drodze.
-Wstawaj i ogarniaj się. Dante i Luki niedługo wrócą.
Dziewczyna rozejrzała się szybko po chacie, w której nocowali. Rzeczywiście, męskiej części ich Drużyny Pierścienia ani widu, ani słuchu. Teraz, gdy zrobiło się widno, mogła się bliżej przyjrzeć miejscu, w którym się zatrzymali. Umeblowanie było bardzo skromne, jeśli nie powiedzieć, że szczątkowe. Dwa łóżka, na których urządziły się dziewczyny, palenisko w rogu, trzy krzesła przy zniszczonym, starym stole. Poza tym w chacie nie było praktycznie niczego. Chłopacy rozgościli się na podłodze- przygotowali sobie posłania z koców, które przezornie zabrali ze sobą podczas pakowania.
Tak czy siak wszyscy będziemy mieli pchły. Na dobrą sprawę nie muszę się już myć.
Dziewczyny zgodnie stwierdziły, że przydało by się ździebko uprzątnąć najbliższą przestrzeń i przygotować jakiś posiłek. 
-Chłopacy wyszli upolować drobną zwierzynę, albo ptactwo, jeśli jakieś znajdą. Więc nie wiem, kiedy (i czy w ogóle) wrócą- powiedziała Julay.
-Tak... A będzie jak zwykle. Bo widzisz Julay, mężczyźni- to są takie duże koty. Jak zgłodnieją, to wrócą. I nie licz na to, że przyniosą cokolwiek oprócz zdechłej, zagryzionej myszy.
Przyjaciółka przewróciła oczami. W sumie, to spodziewała się takiej odpowiedzi.
Pół godziny później, Dante i Luki wrócili z tłustym, dorodnym królikiem i dwoma pardwami. Emily zachowała pełne godności milczenie.
Przygotowali wspólnie posiłek, po czym wyszli spożyć go pod gołym niebem. Okolica była urokliwa. Jak z Kubusia Puchatka czy Teletubisiów. Tylko hefalumpów brakowało. Chatka została umiejscowiona na niewysokim pagórku. Z niej rozlegał się widok na połacie liściastych drzew i zielonych polan. Emily szła o zakład, że były pełne dorodnej, dzikiej zwierzyny. Z pewnością upolowałaby coś lepszego. Hefalumpy poszłyby na pierwszy ogień.
-Musimy się zastanowić-zaczął Loki- co dalej ze sobą zrobimy. Mamy jakiś plan?
-Jak zauważyłeś, na razie nie. Musimy go wymyślić-odpowiedziała mu Julay.
Emily oparła się o drewnianą ścianę i rozciągnęła się jak kot.
-To jesteśmy w czarnej dupie-powiedziała wesołym, nieco sarkastycznym tonem Emily.
-Niekoniecznie- odparł zupełnie spokojny Dante.
Nastolatkowie popatrzyli na niego zaintrygowani. Ich zapalczywe, młode usposobienia nie miały w zwyczaju rozpatrywać rzeczy na trzeźwo, rozstrzygać wad i zalet podawanych pomysłów. Trudno się więc dziwić, że słuchali zafascynowani.
-Jesteście młodzi, to fakt, ja zresztą też nie mam doświadczenia. Ale...jesteście w pewien sposób uzdolnionymi wojownikami. Nie przeszliście szkolenia do końca, prawda. Chcąc być sprawiedliwym, nie mogę wam jednak odmówić ogromnego potencjału i tego, że jesteście bardzo utalentowani. Każdy na swój sposób-popatrzył na nich kolejno- Ty Julay, świetnie opanowałaś swój żywioł, ogień. Obserwowałem cię podczas treningu i radziłaś sobie doskonale. Jesteś bardzo uzdolnionym magiem- dziewczyna uśmiechnęła się skromnie na ten komplement.- Ty Luki jesteś bardzo inteligenty i masz błyskotliwy, analityczny umysł. Idę o głowę, że najlepszy byłeś w logicznych zadaniach- planowaniu strategii, rozwiązywaniu złożonych zagadnień. Myślisz, że to jest mniej ważne od siły fizycznej? Nie-chłopak zareagował tylko skinieniem głowy. Z jego oczu można jednak było wyczytać zadowolenie z usłyszanej pochwały- A ty Emily- spojrzał jej prosto w oczy- jesteś wspaniałą wojowniczką. Myślę, że zdajesz sobie sprawę. 
-Oczywiście- przytaknęła bez wahania wyolbrzymionym tonem i jednocześnie wymownie zarzuciła włosami. Dante uśmiechnął się na ten gest. Umiał go odczytać- nie chodzi o to,  że dziewczyna była zadufana w sobie i brak jej było samokrytyki. Po prostu zdawała sobie sprawę z tego,  że tak właśnie może być przez ludzi postrzegana jej wiara we własne możliwości- która prawdopodobnie jak u każdego, młodego człowieka była bardziej chwiejna i krucha, niż z boku na to wygląda.
-Masz w sobie też talenty, których na razie nie dostrzegasz, a wręcz przed nimi uciekasz. Ale są one twoimi zaletami, pamiętaj o tym. A więc- odchrząknął- podsumowując: jesteśmy grupką młodych, niezobowiązanych niczym wojowników. Umiemy walczyć, myśleć i rozwijać moce, o których większość ludzi nie ma pojęcia- bo potencjał magiczny ma o wiele więcej ludzi, niż jest tych, którzy o nim cokolwiek wiedzą. Wiecie, co wam powiem?-uśmiechnął się sprytnie- Na takich ludzi jak my jest zapotrzebowanie.



5 komentarzy:

  1. Na początku dziękuję za komentarz pozostawiony u mnie (http://niemozliwezycie.blogspot.com). Jestem ciekawa Twojego zdania po przeczytaniu całego „Zapomnianego Życia”.

    Muszę powiedzieć, że podchodziłam do Twojego opowiadania sceptycznie, jako że sam tytuł nie brzmiał oryginalnie, a tekst na Twoim blogu (a raczej sama kolumna z tekstem) jest tak mały, że ledwo da się go przeczytać. Odnosząc się do całego opowiadania – nie ma rzeczy, która dla mnie jest jedną z najważniejszych – brakuje oryginalności. Jak wiesz, sama piszę o dziewczynie dotkniętej chorobą amnezji – sama nigdy nie czytałam takiego opowiadania (za to mnóstwo książek medycznych, kiedy się do niego przygotowywałam), więc uważam to za temat bardzo oryginalny i wielkiego plusa samej opowieści. Spróbuj znaleźć coś oryginalnego, przygotuj się i zacznij pisać na ten temat.
    Błędów nie będę Ci wypominać, ponieważ nie jestem osobą, która jest dość dobra pod tym względem, by kogoś poprawiać. Jednak rzuciło mi się w oczy jedno – z obu stron myślnika musisz zostawić spację, pamiętaj.
    Przyczepię się także do długości rozdziałów (ten tylko 680 słów – to trzy razy krócej niż przeciętny rozdział u mnie, a moje nie są wcale tak długie… Sam ten komentarz to 244 słowa, czyli ponad połowa Twojego rozdziału.) oraz nietrafionych porównań (może zamiast przytaczać coś, co zostało już stworzone {Kubuś Puchatek, Teletubisie}, spróbuj samemu opisać jak wyglądało dane miejsce, nie wyręczaj się pracą innych).
    Ogólnie masz dużo rzeczy, nad którymi musiałabyś popracować, ale wierzę, że Ci się uda. Pracuj nad tym blogiem, aby był coraz lepszy. Ja jeszcze tu wpadnę ;)

    http://niemozliwezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ałć, trochę zabolało. Ale dziękuję za szczerą krytykę - postaram się wyciągnąć z niej wnioski. Nie będę się tłumaczyć z wymienionych mi zarzutów, gdyż z większością się zgadzam. Ok, żałuję za grzechy, obiecuję poprawę i na pewno wezmę to pod uwagę, gdy skończę to opowiadanie i zajmę się kolejnym.
      Pozdrawiam i dziękuję za szczerą opinię :)

      Usuń
  2. Chwila, czy oni naprawdę zjedli biednego króliczka? :( Nie mogli upolować lisa? Lisa nie szkoda XD I lubię Julay, bo włada ogniem. To mój ulubiony żywioł!
    I zgodzę się z Kitty K. by post był nieco szerszy i trochę większe litery. A tak, więcej nie mam zastrzeżeń.
    Pozdrawiam i życzę weny! ^.^


    http://dragon-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był taki pocisk w moją przyjaciółkę. Ciągle sobie żartuję, że zrobię pieczeń z jej królika XD postaram się powiększyć czcionkę, ale szczerze, to nie wiem jak się do tego zabrać.

      Usuń
  3. Ajjjj a ja tak kocham króliczki... xd
    Nie przejmuj się krytyką, to tylko blog i Twoje opowiadanie, możesz pisać o czym chcesz ;)
    Będę częsciej zaglądać :D
    zapraszam też do mnie ;*

    mackenziexox.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy